Wednesday, October 31, 2012

halloweeeen


Halloween is celebrated in many parts of the world. It's probably associated with the Celtic Samhain ritual. It was believed that on the night of October 31 / November 1 the world of the living and the world of the dead got mixed together somehow. In England, Ireland, Scotland, Wales and the south of France it's a way of saying goodbye to summer and greeting winter. That's why today we'll be dressing up in costumes of zombies, monsters and witches.  For me, this change is magic, contemplative and happy - so I welcome the opportunity to observe all of the shop exhibitions, costumes, etc. It's a kind of modern ritual that everyone celebrates in their own way. Are you ready for the party? ;)


* * *

Halloween obchodzone jest w wielu zakątkach świata. Wiąże się prawdopodobnie z celtyckim obrzędem Samhain. Wierzono, że właśnie tej nocy z 31 października na 1 listopada zaciera się granica między światem żywych a zmarłych. W Anglii, Irlandii, Szkocji, Walii czy południowej Francji w ten sposób żegnano lato i witano zimę. Stąd dzisiejsze przebieranie się w kostiumy umarlaków, potworów czy wiedźm. Dla mnie ten przełom jest magiczny, refleksyjny i radosny - dlatego chętnie obserwuję wszystkie wystawy sklepów, przebierańców, itd. To taki rodzaj współczesnego rytuału, który każdy obchodzi na swój sposób. Jesteście już gotowi na świętowanie? ;)

Friday, October 26, 2012

jak przetrwać w brukseli

  Jestem w Brukseli dopiero miesiąc z kawałkiem i jestem trochę zdziwiona tutejszą sytuacją - może dlatego, że nigdy nie mieszkałam za granicą (i tak po prostu jest). Załatwienie czegokolwiek jest powiedzmy sobie szczerze: ciężkie. Po pierwsze szukając mieszkania miej cierpliwość. Oglądaliśmy bardzo różne - od pięknych po totalny syf. No, ale tak to bywa. Jednak znaleźliśmy takie, które nas zauroczyło. Sprawa ciągnęła się ponad dwa tygodnie (ogólnie mieszkania szukaliśmy od półtora miesiąca), bo albo nie można było skontaktować się z właścicielem albo agent nieruchomości był zakręcony, itd. W końcu mieszkanie już jest.
  Sprawa ubezpieczenia mieszkania też jest dziwna. Bo albo musisz mieć konto w banku, w którym są takie ubezpieczenia (na cholerę nam kolejne konto i to jeszcze płatne) albo.. No właśnie i tutaj lekkie zaskoczenie. Dzwoniąc do firm ubezpieczeniowych albo do banków okazuje się, że tu w Brukseli - tak kosmopolitycznym mieście, stolicy Unii Europejskiej - ciężko dogadać się po angielsku. Dobrze, mój nie jest najmocniejszy, ale staram się mówić. Natomiast pracownicy banków odsyłają mnie do "kolegów", przełączają (muszę wysłuchiwać tych wszystkich "relaksujących" muzyczek i kontrolować minuty rozmowy - bo przecież mam kartę, a nie abonament) albo proszą o telefon i  słyszę "dziś na pewno ktoś kompetentny oddzwoni". Po czym ani "dziś" ani jutro ani pojutrze nie oddzwania. W końcu udało nam się załatwić ubezpieczenie przez internet.
Z rozmów z tymi, którzy już są tu dłużej, dowiaduje się też, że aby w ogóle założyć konto trzeba najpierw umówić się na spotkanie, a cała procedura może potrwać dwa tygodnie.
  Kolejna sprawa to ubezpieczenie zdrowotne - chciałam załatwić takie prywatne, żeby być już spokojna o przyszłość. Cenowo przystępnie, więc postanowiłam napisać maila do jednej z firm. No i zaczęło się. Ponad dwa tygodnie korespondencji, po czym i tak okazało się, że muszę mieć dokumenty z polskiego NFZ (które i tak miałam załatwiać, no, ale jak załatwiać jak nie masz adresu, gdzie może przyjść korespondencja). 
   Uprzedzana przez osoby już tu mieszkające uzbrajam się w ZEN, bo co innego pozostało. I myślę, że mimo wszystko w Polsce aż tak źle nie jest. Choć pewnie cudzoziemcy borykają się tam tak jak my tu.

Tuesday, October 23, 2012

belgian comic strip center & atomium

Both objects definitely worth a look, but I know that I will not go back there. Belgian Comic Strip Center was designed by Victor Horta (the famous Belgian architect and designer). This is not a place to visit on several occasions. You just need to see it once. And that I recommend it to you ;).

* * *

Obydwa obiekty na pewno warto zobaczyć, ale wiem, że nie będę tam wracać. Sam budynek Muzeum Komiksu został zaprojektowany przez Victora Hortę (słynnego belgijskiego architekta i projektanta). To nie są miejsca, które odwiedza się kilkakrotnie. Po prostu wystarczy zobaczyć raz. I to Wam rekomenduję ;).


Muzeum Komiksu w Brukseli (Centre Belge de la Bande Dessinée, Belgian Comic Strip Center ):










w środku Atomium (inside of Atomium):











Sunday, October 21, 2012

in bruges



Finally, we visited Bruges - called by some the second Venice. The city welcomed us with rain, but it gives a climate to our trip. It's recommendable place - because of the architecture and the atmosphere. Yes, a lot of tourists. Bars, shops and confectioneries with biscuits and pralines cause drooling :). Boat ride was a hit. Well, definitely will go back with friends and without them. It's also probably the perfect place for a romantic weekend ;).


* * *

W końcu odwiedziliśmy Brugię - zwaną przez niektórych drugą Wenecją. Miasto przywitało nas deszczem, ale to nawet dodawało klimatu całej wyprawie. Miejsce godne polecenia - ze względu na architekturę i klimat jaki tam panuje. Owszem, turystów co niemiara. Knajpki, sklepy i cukiernie z pralinkami i ciastkami powodują ślinotok przed wystawami :). Przejażdżka łodzią była strzałem w dziesiątkę. No i na pewno tam jeszcze wrócimy ze znajomymi i bez nich. To też chyba idealne miejsce na romantyczne weekendy ;).


















Friday, October 19, 2012

workspace

Not every job requires space in your home, but besides job such place would be helpful. Not necessarily separate, because you can always blend in with living room, bedroom or even the kitchen. As for me, it can be a small table or a piece of wooden board. Anything to make something your own and unique. Yours and only yours ;).

* * *

Nie każda praca wymaga kąta w domu, ale przecież do spraw poza strefą zawodową takie miejsce na pewno może się przydać. Niekoniecznie osobne, bo zawsze można je wkomponować w salon, sypialnię czy nawet kuchnię. Jak dla mnie może to być mały stolik albo kawałek drewnianej deski. Byle stworzyć coś twojego i niepowtarzalnego. Twoje i tylko twoje ;).











Wednesday, October 17, 2012

venison stew


Brussels is plentiful with venison. Pretty good meat can be found even in supermarkets. I made a stew of doe with dry red wine. At hand was sicilian Piccini Nero d'Avola, which is suitable for red meat and is quite intense in flavor (apparently compared to Syrah). Instead doe certainly check the roe-deer (also brittle) or other meat (such as beef). In autumn - winter lunches and dinners such a stew is just perfect.
* * *

Dziczyzny w Brukseli jest pod dostatkiem. Całkiem niezłe mięso można znaleźć nawet w supermarketach. Zrobiłam gulasz z łani z dodatkiem czerwonego wytrawnego wina. Pod ręką było sycylisjkie Piccini Nero d’Avola, które właśnie nadaje się do czerwonego mięsa i jest dosyć intensywne w smaku (ponoć porównywane do Syrah). Zamiast łani na pewno sprawdzi się sarnina (równie krucha) albo inne mięso (np. wołowina).  Na jesienno - zimowe obiady i kolacje taki gulasz jest w sam raz .




doe stew

for 4 persons

400-500 g doe meet
1 bigger carrot
1 bigger parsley
2 potatoes
3 big cloves of garlic
400-500 ml water
1/2 glass dry red wine
1 spoon olive oil
salt, black pepper, 2 bay leaves

Pour water into the pot, add the olive oil and add a little salt. We let the water with oil was hot. Add 3 whole cloves of garlic. Add the chopped meat (something like a square, but it can be longitudinal). Earlier get rid of the fat (unless you like). Cover the pot and smothering the meat for about 15 minutes. Add the chopped vegetables (thicker slices, cubes - how you like), season with pepper and add a little salt and bay leaves. We cover it. After about 15 minutes, add half the portion of wine. Leave on low heat. After about 30 minutes, pour the last of the wine and leave to stew on to cook about 30 - 40 minutes (depending on how soft you want to have meat). After pouring cups / plates it's good to add fresh thyme and a thick slice of bread bites;).


gulasz z łani

porcja na 4 osoby

400-500 g mięsa łani
1 większa marchewka
1 większa pietruszka
2 ziemniaki
3 duże ząbki czosnku
400 - 500 ml wody
½ kieliszka wytrawnego czerwonego wina
1 łyżka oliwy z oliwek
sól, pieprz, 2 liście laurowe

Wodę wlewamy do garnka, dodajemy oliwy i trochę solimy. Pozwalamy, żeby woda z oliwą była gorąca. Dodajemy 3 całe ząbki czosnku. Dodajemy pokrojone mięso (coś na kształt kwadratów, ale mogą być i podłużne). Wcześniej pozbywamy się tłuszczu (chyba, że ktoś lubi). Przykrywamy garnek i podduszamy mięso ok. 15 minut. Dodajemy pokrojone warzywa (w grubsze talarki, kostkę – jak kto woli), doprawiamy pieprzem i dodajemy jeszcze trochę soli oraz liście laurowe. Przykrywamy. Po ok. 15 minutach dodajemy połowę porcji wina. Zostawiamy na małym ogniu. Po ok. 30 minutach dolewamy resztkę wina i zostawiamy, żeby gulasz dalej się gotował jakieś 30 - 40 minut (w zależności jak miękkie chcemy mieć mięso). Po wlaniu do miseczek/talerzy dobrze dodać świeży tymianek i zagryzamy pajdą chleba ;).

Tuesday, October 16, 2012

day of bread



It's World Day of Bread today and it may be worth it to celebrate crispy homemade bread ? ;) For me it's not possible (for now), but yes first bakings behind me (hopefully many before me). Highly recommended, because there's nothing like your own bread. The first attempts are not always satisfactory, but I think there is nothing to be discouraged. For now I eat the eyes ;). Bon appetit!

* * *

To dziś Światowy Dzień Chleba i może warto go uczcić własnej roboty świeżutkim i chrupiącym chlebem? ;) Ja na razie nie mam takiej możliwości, ale owszem już pierwsze pieczenia za mną (oby wiele przede mną). Gorąco polecam, bo nie ma to jak własny chleb. Pierwsze próby nie zawsze są zadawalające, ale chyba nie ma co się zniechęcać. Póki co jem oczami ;). Smacznego!