Monday, December 31, 2012

happy new year!

and everything you wish :).
Szczęśliwego Nowego Roku i wszystkiego o czym sobie marzycie :).

Sunday, December 23, 2012

Friday, December 21, 2012

you make me cry



The recipe for the soup, which makes me cry - yes, the onion soup. Unfortunately, I have it with onion. Soup is a modification of the famous onion soup from France. For me the best is blended a bit, but recently I didn't do it. The combination of onion and alcohol: dry white wine and whiskey - this is it ;).

 * * *
Przepis na zupę, która doprowadza mnie do płaczu - tak, czyli zupe cebulową. Niestety tak mam z cebulą (tragedia nie?;)). Zupa jest modyfikacją zupy cebulowej znanej z Francji. Ta moja chyba najlepsza jest bardziej zblendowana, ale ostatnio tego nie zrobiłam. Połączenie samku cebuli i alkoholi: białego wina i whisky - to jest to ;).




"you make me cry" onion soup

for about 6 persons

1 kg onion
about 1l of beef or vegetable broth
gruyere cheese
250 ml dry white wine
50 ml whiskey
salt, pepper
1 tbsp oil olive
2 tbsp of butter
fresh thyme 


Cut onion into half-moons. Melt butter and olive oil in a large pot. Add the onion and fry about half an hour (until the onion is caramelized). Add the wine and cook for a few minutes and add the hot broth. Cook for about half an hour (covered). Season with salt and pepper. Add the whiskey and cook for a while. Blend it a bit or leave the soup in the form it is. You could sprinkle it with fresh thyme. Serve with grated gruyere and fresh or hot baguette / bread.


zupa cebulowa "you make me cry"

 na ok. 6 porcji


1 kg cebuli
ok 1 litra bulionu wołowy lub warzywnego
ser gruyere
250 ml białego wytrawnego wina
50 ml whisky 
sól, pieprz
oliwa
2 łyżki masła
świeży tymianek

Cebulę kroimy w półksiężyce. Roztapiamy oliwę z masłem w dużym garnku. Dodajemy cebulę i podsmażamy około pół godziny (aż cebula będzie skarmelizowana). Dodajemy wino, gotujemy kilka minut i dodajemy gorący bulion. Gotujemy około pół godziny (pod przykryciem). Przyprawiamy solą i pieprzem. Dodajemy whisky i jeszcze chwilę gotujemy. Albo trochę blendujemy albo zostawiamy zupę w takiej postaci jaka jest. Przy samym podaniu możemy posypać ją świeżym tymiankiem. Podajemy ze startym gruyere i świeżą lub ciepłą bagietką/chlebem.

Wednesday, December 12, 2012

cook & book


A place that charm me in Brussels at first sight - Cook & Book. More on Magazyn Smak :) website.

O miejscu, które urzekło mnie w Brukseli od pierwszego wejrzenia - Cook & Book. Więcej na stronie Magazynu Smak :).

Friday, December 7, 2012

:)

First Christmas gift  - makes me very happy :).

Pierwszy prezent świąteczny, który bardzo mnie ucieszył :).


Tuesday, December 4, 2012

sichuan cabbage

This quick recipe is accompaniment to asian dishes. Specialist in preparing this cabbage is my husband.

* * *

To szybki przepis na dodatek do dań azjatyckich. Specjalistą w przyrządzaniu kapusty jest mój Mąż.



1 chinese cabbage
olive oil
dried chili pepper
6 slices of ginger 
4 onion cloves

Cabbage cut into 3 cm slices. Fry in deep frying pan / wok / pot in olive oil with all ingredients about 20 minutes. Put into a large bowl and serve.


1 option
Depending on how spicy you want the dish to get: from 2 to 5 peppers, crush and add to cabbage.


2 option - for those who are not afraid of spicy things
5-6 peppers put in to cabbage and stir gently - otherwise it will be very, very spicy.



kapusta po syczuańsku

1 duża pekińska kapusta
olej/oliwa
ostra papryczka chilli
6 plasterków imbiru
4 ząbki czosnku

Kapustę kroimy na 3 cm krążki. Smażymy na głębokiej patelni/woku/w garnku na oliwie razem ze wszystkimi składnikami około 20 minut. Wrzucamy do dużej miski i serwujemy.

1 wariant
W zależności jak ostre danie chcemy uzyskać papryczkę kruszymy - od 2 do 5 papryczek.

2 wariant - dla tych, co nie boją się ostrości
Wrzucamy 5-6 papryczek i delikatnie mieszamy - inaczej będzie bardzo bardzo ostra. 

Saturday, December 1, 2012

christmas gifts inspirations

It's this time, when we think and buy / do Christmas gifts. Below inspiration from the blog Miss Moss, which I love, hats from Vintage Hunters and the generally festive mood, which probably caught up in a moment everyone.

* * *

To już ten czas, kiedy myślimy i kupujemy/robimy świąteczne prezenty. Poniżej inspiracje z bloga Miss Moss, którą uwielbiam :), czapki z Vintage Hunters oraz ogólnie nastrój świąteczny, który pewnie za chwilę dopadnie każdego.






















Friday, November 30, 2012

pumpkin and tomato cream with yellow curry paste



This week, I did have this soup - cream twice and it came a little differently. The second time was more essential and creamy. This is idea for a quick dinner - as it usually happens with such soups.

* * *

W tym tygodniu robiłam tę zupę - krem dwa razy i wychodziła mi trochę inaczej. Za drugim razem była gęstsza i bardziej esencjonalna. To pomysł na szybki obiad - jak to zwykle z takimi zupami bywa.




pumpkin and tomato cream with yellow curry paste

for 4 persons

1-1,2 kg pumpkin
4 tomatoes
tin of chopped tomatoes or tomato passata
270-300 ml coconut milk
3 tbsp of yellow curry paste
1 garlic clove
1 tbsp olive oil
1-2 small dried chilli
salt
few coriander seeds
few leaves of mint

Pour olive oil into the pan and add the curry paste and garlic clove - fry for a few seconds. Add the chopped pumpkin cubes (of course without seeds) and fry a few minutes. Then add the peeled and chopped tomatoes, and a can of tomatoes (or passata - about 300 ml). Add a pinch of salt (or more), coriander seeds and chilli and allow to boil. Then add the coconut milk and again we let the soup boil. Blend it and again a little warm up. Pour into bowls / plates and decorate with fresh mint.
The accompaniment may be toasts or chickpeas.



krem z dyni i pomidorów z żółtą pastą curry

porcja na 4 osoby

1-1,2 kg dyni
4 pomidory
puszka krojonych pomidorów lub passata pomidorowa
270-300 ml mleczka kokosowego
3 łyżki żółtej pasty curry
1 ząbek czosnku
1 łyżka oliwy
sól
kilka nasion kolendry
kilka listków mięty

Do garnka wlewamy oliwę i dodajemy curry oraz ząbek czosnku - podsmażamy kilka sekund. Dodajemy pokrojoną w kostki dynię (oczywiście bez pestek) i podsmażamy kilka minut. Potem dodajemy obrane ze skórki i pokrojone pomidory oraz puszkę pomidorów (lub passatę - ok. 300 ml). Dodajemy szczyptę soli (albo więcej), nasiona kolendry i chilli i pozwalamy, by zupa się zagotowała. Wlewamy mleczko kokosowe i znowu pozwalamy, żeby zupa się zagotowała. Blendujemy i trochę podgrzewamy. Wlewamy do miseczek/talerzy i przystrajamy świeżą miętą. Dodatkiem mogą być grzanki czy cieciorka.

Tuesday, November 27, 2012

tiramisu cake - challenge


As I like to do (and eat) tiramisu - a friend gave me a challenge ;). I think that this year I'll try to do this tiramisu cake. For now drooling to monitor.

* * *

Ponieważ lubię robić (i jeść) tiramisu - przyjaciółka dała mi wyzwanie ;). Myślę, że jeszcze w tym roku przymierzę się do tego ciasta tiramisu. Póki co ślinotok do monitora.


muffins with figs, chocolate and almonds


This muffin version fits the current season. I used dried figs, The recipe for the dough once sent me a friend. Of course, I has changed a little bit ;).

* * * 

Ta muffinowa wersja pasuje na obecną porę roku. Użyłam fig suszonych. Przepis na ciasto podesłała mi kiedyś koleżanka, oczywiście trochę uległ zmianie ;).




muffins with figs, chocolate and almonds

11-12 muffins

2 glasses of wheat flour
2/3 glass caster sugar (try to add less not more because figs and chocolate are sweet)
2 tsp baking powder
optional: 1/2 tsp soda
2/3 glass of buttermilk (I add natural yogurt)
2 big eggs
1 and 1/2 tsp of vanilla flavor (better: vanilla essence or vanilla bean)
85 g butter
6-8 dried or fresh figs
few cubes of dark chocolate
almond leafs
pinch of salt

Melt the butter. Meanwhile, sift the flour with the baking powder into a large bowl, add sugar, baking soda and salt. To add the melted butter, buttermilk / yogurt and leave at 2-3 minutes. Then add the vanilla yogurt and eggs and mix everything. In the bowl of dry ingredients add wet ingredients. Stir till combine with the flour. Add the chopped figs in small pieces, crushed / grated chocolate and almonds. Mix. Heat the oven to 200 degrees (5 in gas oven). Spread the dough of the paper trays (or silicon) in equal amounts. If we make muffins in paper cups - put them into a special form for the muffins.
Bake them for about 20 minutes until the muffins are golden brown. It took me more than 30 minutes, because I had difficulty in setting gas temperature in the oven.



muffiny z figami, czekoladą i migdałami

11-12 muffinek

2 szklanki mąki pszennej
2/3 cukru pudru (starajcie się dodawać raczej mniej niż więcej, ponieważ figi i czekolada są słodkie)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
opcjonalnie: 1/2 łyżeczki sody (tym razem nie dodałam)
2/3 szklanki maślanki lub jogurtu naturalnego (dodałam jogurt)
1 i 1/2 łyżeczki zapachu waniliowego (ale najlepiej esencji waniliowej lub ziarenek wanilii)
85 g masła
2 jajka
6-8 suszonych lub świeżych fig
kilka kostek gorzkiej czekolady
szczypta soli

Rozpuszczamy masło. W międzyczasie przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia do dużej miski, dodajemy cukier, ew. sodę oraz sól. Do rozpuszczonego masła dodajemy maślankę/jogurt i zostawiamy na 2-3 minuty. Potem do masła i jogurtu dodajemy wanilię i jajka i wszystko mieszamy. W misce z suchymi składnikami robimy dołek i wlewamy mokre składniki. Mieszamy do połączenia się z mąką. Dodajemy pokrojone w drobne kawałki figi, pokruszoną/startą czekoladę oraz migdały. Mieszamy. Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni (5 w piekarniku gazowym). Masę rozkładamy do foremek papierowych (lub silikonowych) w równych ilościach. Jeśli muffiny robimy w papierowych foremkach to wkładamy je do specjalnej formy na muffiny.
Pieczemy je ok. 20 minut do momentu, gdy muffinki się zarumienią. Zajęło mi to ponad 30 minut, bo miałam trudności z ustawieniem temperatury w piekarniku gazowym. 

Wednesday, November 21, 2012

tart with leeks, potatoes, zucchini and goat cheese


This seasoned tart is a great idea for a lunch/dinner or friends visit. After baking, the other day, you can easily reheat it and is really tasty. The prototype was White Plate recipe, but I've changed it a bit ;). Earlier I ate it in Warsaw on family dinner and just feasted on it.

* * *

Taka wytrawna tarta to świetny pomysł na lunch/obiad/kolację czy wizytę znajomych. Po upieczeniu, na drugi dzień spokojnie można ją odgrzać i jest równie smaczna. Pierwowzorem był przepis White Plate, ale trochę go zmieniłam ;). Wcześniej jadłam ją na rodzinnej kolacji,  jeszcze w Warszawie i po prostu zajadałam się nią. 



tart with leeks, potatoes, zucchini and goat cheese

french pastry
1 big leek
1 medium zucchini
3 potatoes (if they are old cook it before)
2-3 tbsp of butter
1/2 glass of water
fresh thyme, salt pepper

3 eggs
1/2 cup of cream 18% (I've 20%)
goat cheese (to crush)


Melt the butter in a pan and add the sliced ​​leek, potatoes (cut into 1-2 mm slices) - if the potatoes are cooked then add them at the end, zucchini (also cut as thin slices). Add the spices and thyme, pour the water and simmering about 20 minutes - until the water has evaporated and the vegetables are soft.
French pastry develop in the form (must complete all of it). And as Liska, I develop cake with paper (in that way you don't need grease the form).
All vegetables put on the cake. Mix eggs and cream and pour it on the surface of vegetables. All sprinkle with cheese and put in the oven preheated to 180 degrees Celsius (the 4 in the gas oven). Bake 30 - 40 minutes - until the top is golden.




tarta z porami, ziemniakami, cukinią i kozim serem

ciasto francuskie (250 g)
1 duży por (biała część)
1 średnia cukinia
3 ziemniaki (jeśli będą stare to wcześniej je ugotować)
2-3 łyżki masła
1/2 szklanka wody
świeży tymianek, sól, pieprz

3 jajka
1/2 kubka śmietany 18 % (miałam 20%)
ser kozi (taki do pokruszenia)

Rozpuszczamy masło na patelni i dodajemy pokrojony por (w talarki), ziemniaki (pokrojone w 1-2 mm talarki) - jeśli ziemniaki są ugotowane to dodajemy je na końcu, cukinię (również pokrojoną w miarę cienkie talarki). Dodajemy przyprawy i tymianek, wlewamy wodę i podduszamy jakieś 20 minut - aż woda wyparuje, a warzywa będą miękkie.
Ciasto francuskiej rozwijamy w formie (musi wypełnić ją całą). I tak jak Liska, rozwijam ciasto razem z papierem (wtedy nie trzeba smarować formy). 
Wszystkie warzywa układamy na cieście. Mieszamy jajka i śmietanę i polewamy warzywa. Wszystko posypujemy serem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni Celsjusza (program 4 w piekarniku gazowym). Pieczemy 30 - 40 minut - aż wierzch się zarumieni.



Saturday, November 17, 2012

au vieux bruxelles in "magazyn smak"



I am very happy that I was able to publish a review of one of the most atmospheric places in Brussels. More in the first issue of Polish "Magazyn Smak" on page 135 :).

Bardzo mnie cieszy, że mogłam opublikować recenzję jednego z klimatyczniejszych miejsc w Brukseli. Więcej w pierwszym numerze "Magazynu Smak" na stronie 135 :).

Wednesday, November 14, 2012

apple pie with meringue


Apple pie is good for autumn and winter evenings. The smell, which is during baking it's poetry itself. This time it was achievement for me, because here we have the gas oven. I remember only  baking in it with Grandma. And I must say that the cake is better than sometimes in electric oven. The inspiration was kwestia smaku (with slight modifications).

* * *
Szarlotka jest dobra na jesienne i zimowe wieczory, a zapach, jaki roztacza się w trakcie pieczenia to sama poezja. Tym razem był to dla mnie wyczyn, bo mamy tutaj piekarnik gazowy. A ja pamiętam tylko taki ze wspólnego pieczenia z Babcią. I muszę powiedzieć, że ciasto wyszło lepsze niż czasem w piekarniku elektrycznym. Inspiracją była (już dawno) kwestia smaku (plus małe modyfikacje).



apple pie with meringue

2.0 kg of apples
10-12 tsp sugar (sugar cane is better)
1 vanilla sugar
raisins or/and almond leafs
1 tsp cinnamon

3 glasses wheat flour (it could be wholewheat - cake has another taste)
1 tsp baking powder
1 glass sugar (sugar cane)
1 vanilla sugar
250 g cold butter (or marge)
4 eggs

Peel apples and cut into small pieces. Lightly fry together with the sugar and vanilla sugar, add cinnamon, raisins and almonds. Sift flour with baking powder. Add 3/4 sugar and vanilla sugar. Then butter, 3 egg yolks and 1 egg. All knead and the kneading can be divided into two balls, which wrapped in food foil. Put them in the refrigerator for about an hour.
One portion roll out and put into a cake pan or for tart (about 25/26 cm). Form put in the refrigerator. Whip egg whites until it's stiff foam (remember: eggs should have room temperature). Remove the form from the refrigerator, lined with apples and pour the egg whites. Role the second portion and cover the top. We may not rolling out the cake just tear it to pieces and cover the top. Put the cake in the oven preheated to 175 degrees and bake for an hour. It took me the same time of cooking in the gas oven (set at 4). I recommend!


szarlotka z bezą

ok. 2 kg jabłek
10-12 łyżeczek cukru (najlepiej trzcinowego)
1 cukier waniliowy
rodzynki lub/i płatki migdałów
1 łyżeczka cynamonu

3 szklanki mąki (można też wykorzystać mąkę pełnoziarnistą - ciasto jest wtedy inne w smaku, również polecam)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 szklanka drobnego cukru
1 cukier wanilinowy
250 g zimnego masła 
4 jajka



Jabłka obieramy i kroimy na niewielkie kawałki. Lekko podsmażamy razem z cukrem i cukrem waniliowym, dodajemy cynamon, rodzynki lub migdały.
Przesiewamy mąkę razem z proszkiem do pieczenia. Dodajemy 3/4 cukru oraz cukier waniliowy. Potem masło, 3 żółtka i 1 jajko. Wszystko zagniatamy i po wyrobieniu dzielimy na dwie kule, które owijamy w folię spożywczą. Wkładamy je do lodówki na ok. godzinę.
Jedną porcję wyjmujemy i rozwałkowujemy i wkładamy do formy prostokątnej lub formy na tartę (ok. 25/26 cm). Formę z ciastem wstawiamy do lodówki. Z białek ubijamy pianę aż będzie sztywna (pamiętajcie, żeby jajka miały temperaturę pokojową). Wyjmujemy formę z lodówki, wykładamy jabłka i zalewamy pianą z białek. Drugą część ciasta rozwałkowujemy i przykrywamy nią wierzch. Możemy też nie wałkować ciasta i porwać je na kawałki i tak samo przykryć wierzch. Ciasto wkładamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni i pieczemy godzinę. Tyle samo zajęło mi pieczenie w piekarniku gazowym (nastawionym na 4). Polecam!



Friday, November 9, 2012

lamb tagine


My first tagine was supposed to be with pumpkin - from kwestia smaku recipe, but (surprisingly) pumpkin that day was not to be bought, so I add the vegetables from the broth. I do not have pictures of the food, because I was so caught up in cooking (plus guests arrive), that just didn't do it. So I put some from kwestia smaku. I did not use special tagine pot, but a large pot (it's good also). As a separate dish for vegetarians and meat-eaters did lemon couscous with zucchini - also from kwestia smaku (and there you'll find the recipe).

* * *

Mój pierwszy tagine miał być z dynią - wg przepisu z kwestii smaku, ale (o dziwo) dyni tego dnia nie było do kupienia, więc przydały się warzywami z bulionu jarzynowego. I nie mam ani grama zdjęcia tej potrawy, bo byłam tak zaaferowana jej gotowaniem (plus przyjazd gości), że po prostu ich nie zrobiłam. Więc posiłkuje się zdjęciami kwestii smaku.
Nie użyłam specjalnego naczynia do tagine, tylko dużego garnka (też daje radę). Jako oddzielne danie dla wegetarian i dodatek dla mięsożerców zrobiłam cytrynowy kuskus z cukinią - również z kwestii smaku.

lamb tagine

for 4-6 persones

about 1 kg leg of lamb
3-4 tbsp olive oil
3 tsp grounded cumin
2 tsp grounded coriander
2 tsp turmeric
2 tsp cinnamon
1/2 tsp hot peppers
2 tsp sweet peppers
2-3 onions
1 big clove of garlic 
about 300 ml homemade vegetable broth 
2 tsp raisins
400 g drained chickpeas (or lentil)
400 ml tomato passata

vegetable broth

2 carrots
2 parsleys
4 potatoes
2-3 sprigs of parsley
salt, pepper
olive oil


Best way to prepare meet is to do it a day before (of course it could be few hours ;)). In a bowl (or other dish) add olive and herbs. Macerate meet and cover with a plastic wrap and place it in the fridge. After several hours remove and leave it to warm. Earlier prepare a broth (I did greater portion for couscous).
Meat fried in olive oil in a large pot (or pot for tagine) - in batches so that each batch covered the bottom. Put away the meat and - in the same pot - fry the onion and garlic. Then add the meat, pour in broth and passata. All boil, then simmer for about 2.5 hours (for soft meat). At the very end add the vegetables from the broth and season with salt and pepper and boil for a while (so that the vegetables were not very soft). What is important - left the vegetables a little crisp. Serve with couscous or simply with bread. It's really fragrant dish. And I know that tagine dish is on our list for Santa ;).





tagine z jagnięciny

porcja na 4-6 osób

ok 1 kg udźca z jagnięciny
3-4 łyżki oliwy
3 łyżeczki zmielonego kuminu (lub sproszkowanego)
2 łyżeczki zmielonej kolendry (lub sproszkowanej)
2  łyżeczki kurkumy
2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki ostrej papryki w proszku (lub kilka płatków zasuszonej ostrej papryki)
2 łyżeczki słodkiej papryki w proszku
3 cebule
ok. 300 ml domowego bulionu 
1 duży ząbek czosnku
2 łyżki rodzynek
400 g odsączonej ciecierzycy z puszki (lub soczewicy - też się nadaje)
400 ml passaty pomidorowej

bulion jarzynowy

2 marchewki
2 pietruszki
4 ziemniaki
(można dodać jeszcze np. seler)
2-3 gałązaki natki pietruszki
sól
pieprz
oliwa

Mięso najlepiej przygotować dzień wcześniej (równie dobrze można zrobić to kilka godzin przed gotowaniem). Do miski/naczynia wlać oliwę i dodać wszystkie zioła. Mięso obtoczyć w maceracie, przykryć folią spożywczą i włożyć do lodówki. Po kilku godzinach wyjąć i zostawić, żeby się ociepliło. Wcześniej przygotować sobie bulion (ja od razu zrobiłam większa porcję również do kuskusu).
Mięso smażyć na oliwie w garnku (naczyniu do tagine) - ale partiami, tak, żeby każda partia pokryła dno. Odłożyć mięso i na oliwie - w tym samym naczyniu - zeszklić cebulę i czosnek. Potem dodać mięso, zalać bulionem i passatą. Wszystko zagotować, potem gotować na małym ogniu ok. 2,5 godziny (aż mięso zmięknie). Pod sam koniec dodać warzywa z bulionu, doprawić solą i pieprzem i jeszcze chwilę pogotować (tak, by warzywa nie były bardzo miękkie). Co ważne to przy gotowaniu bulionu nie doprowadzić do tego, by warzywa były miękkie - zostawiłam je lekko chrupkie. Podać z kuskusem lub po prostu z chlebem. To naprawdę aromatyczna potrawa. I już wiem, że naczynie do tagine znajdzie się na naszej liście dla Mikołaja ;).

Thursday, November 8, 2012

in warsaw

It was intense days full of meetings. I was baking and cooking and thinking. Warsaw - my city.

* * *

To były intensywne dni pełne spotkań. Piekłam i gotowałam i myślałam. Warszawa - miasto moje.



Wednesday, October 31, 2012

halloweeeen


Halloween is celebrated in many parts of the world. It's probably associated with the Celtic Samhain ritual. It was believed that on the night of October 31 / November 1 the world of the living and the world of the dead got mixed together somehow. In England, Ireland, Scotland, Wales and the south of France it's a way of saying goodbye to summer and greeting winter. That's why today we'll be dressing up in costumes of zombies, monsters and witches.  For me, this change is magic, contemplative and happy - so I welcome the opportunity to observe all of the shop exhibitions, costumes, etc. It's a kind of modern ritual that everyone celebrates in their own way. Are you ready for the party? ;)


* * *

Halloween obchodzone jest w wielu zakątkach świata. Wiąże się prawdopodobnie z celtyckim obrzędem Samhain. Wierzono, że właśnie tej nocy z 31 października na 1 listopada zaciera się granica między światem żywych a zmarłych. W Anglii, Irlandii, Szkocji, Walii czy południowej Francji w ten sposób żegnano lato i witano zimę. Stąd dzisiejsze przebieranie się w kostiumy umarlaków, potworów czy wiedźm. Dla mnie ten przełom jest magiczny, refleksyjny i radosny - dlatego chętnie obserwuję wszystkie wystawy sklepów, przebierańców, itd. To taki rodzaj współczesnego rytuału, który każdy obchodzi na swój sposób. Jesteście już gotowi na świętowanie? ;)

Friday, October 26, 2012

jak przetrwać w brukseli

  Jestem w Brukseli dopiero miesiąc z kawałkiem i jestem trochę zdziwiona tutejszą sytuacją - może dlatego, że nigdy nie mieszkałam za granicą (i tak po prostu jest). Załatwienie czegokolwiek jest powiedzmy sobie szczerze: ciężkie. Po pierwsze szukając mieszkania miej cierpliwość. Oglądaliśmy bardzo różne - od pięknych po totalny syf. No, ale tak to bywa. Jednak znaleźliśmy takie, które nas zauroczyło. Sprawa ciągnęła się ponad dwa tygodnie (ogólnie mieszkania szukaliśmy od półtora miesiąca), bo albo nie można było skontaktować się z właścicielem albo agent nieruchomości był zakręcony, itd. W końcu mieszkanie już jest.
  Sprawa ubezpieczenia mieszkania też jest dziwna. Bo albo musisz mieć konto w banku, w którym są takie ubezpieczenia (na cholerę nam kolejne konto i to jeszcze płatne) albo.. No właśnie i tutaj lekkie zaskoczenie. Dzwoniąc do firm ubezpieczeniowych albo do banków okazuje się, że tu w Brukseli - tak kosmopolitycznym mieście, stolicy Unii Europejskiej - ciężko dogadać się po angielsku. Dobrze, mój nie jest najmocniejszy, ale staram się mówić. Natomiast pracownicy banków odsyłają mnie do "kolegów", przełączają (muszę wysłuchiwać tych wszystkich "relaksujących" muzyczek i kontrolować minuty rozmowy - bo przecież mam kartę, a nie abonament) albo proszą o telefon i  słyszę "dziś na pewno ktoś kompetentny oddzwoni". Po czym ani "dziś" ani jutro ani pojutrze nie oddzwania. W końcu udało nam się załatwić ubezpieczenie przez internet.
Z rozmów z tymi, którzy już są tu dłużej, dowiaduje się też, że aby w ogóle założyć konto trzeba najpierw umówić się na spotkanie, a cała procedura może potrwać dwa tygodnie.
  Kolejna sprawa to ubezpieczenie zdrowotne - chciałam załatwić takie prywatne, żeby być już spokojna o przyszłość. Cenowo przystępnie, więc postanowiłam napisać maila do jednej z firm. No i zaczęło się. Ponad dwa tygodnie korespondencji, po czym i tak okazało się, że muszę mieć dokumenty z polskiego NFZ (które i tak miałam załatwiać, no, ale jak załatwiać jak nie masz adresu, gdzie może przyjść korespondencja). 
   Uprzedzana przez osoby już tu mieszkające uzbrajam się w ZEN, bo co innego pozostało. I myślę, że mimo wszystko w Polsce aż tak źle nie jest. Choć pewnie cudzoziemcy borykają się tam tak jak my tu.

Tuesday, October 23, 2012

belgian comic strip center & atomium

Both objects definitely worth a look, but I know that I will not go back there. Belgian Comic Strip Center was designed by Victor Horta (the famous Belgian architect and designer). This is not a place to visit on several occasions. You just need to see it once. And that I recommend it to you ;).

* * *

Obydwa obiekty na pewno warto zobaczyć, ale wiem, że nie będę tam wracać. Sam budynek Muzeum Komiksu został zaprojektowany przez Victora Hortę (słynnego belgijskiego architekta i projektanta). To nie są miejsca, które odwiedza się kilkakrotnie. Po prostu wystarczy zobaczyć raz. I to Wam rekomenduję ;).


Muzeum Komiksu w Brukseli (Centre Belge de la Bande Dessinée, Belgian Comic Strip Center ):










w środku Atomium (inside of Atomium):