Nie będę ukrywać, że do tej butelki wina przyciągnęła mnie
etykietka. Jest na niej sowa (jeden z moich ulubionych motywów), no i ciekawość
– bo z francuskimi winami nie miałam dużo do czynienia, a z tymi z Langwedocji to
już w ogóle. Nie będę też udawać, że znam się na winie, choć
jest to mój ulubiony trunek i naprawdę lubię rozkoszować się jego smakiem. “Mythique Languedoc” ma w sobie nutę czarnej porzeczki (i kolor), posmak pieprzu i jest naprawdę
przyjemne. Jest mieszanką trzech szczepów:
syrah, grenache i carignan. Jak przeczytałam to jedno z win, które charakteryzuje
ten południowo - wschodni rejon Francji i jest po prostu jego kwintesencją. Cena też jest
przystępna - 5 euro. Nie widziałam jeszcze “Mythique
Languedoc” w Polsce, a może warto by było się za nim rozejrzeć ;). Cin cin!
No comments:
Post a Comment